0 komentarzy
Tutaj Gaju! Tam gdzie wskazuje strzałka. – zarządził Klemens.
Przecież wiem. Nie pierwszy raz gramy w Galinach w podchody.
Wiesz, a jednak chciałaś iść w przeciwną stronę!
Nie chciałam nigdzie iść! Zawróciłam na chwilę żeby zobaczyć, czy nie widać dzieciaków. I nie pręż się tak, opuść ogon, bo przez ciebie zaraz nas zauważą.
Klemens mruknął coś pod nosem po czym posłusznie obniżył ogonek. Gaja szła tuż za nim, lekko zgarbiona. Myślała, że dzięki temu nikt jej nie zauważy. Uważnie rozglądała się dookoła.
Halo. Psst. Podejdźcie tu prędko – nieznajomy głos dobiegał zza krzaka. Gaja i Klemens dwukrotnie obeszli krzew dookoła, jednak nikogo tam nie było.
No jak to? Ej! Tu jestem. – zawołał ktoś głośniej. Tym razem Gaja zajrzała pod krzaczek. Obok pnia siedział mały jeżyk.
Ach to ty nas wołasz. Przepraszam, że cię nie zauważyliśmy, ale pod krzakiem jest ciemno a ty jesteś taki mały i taki … taki czarno – brązowy…
I masz te okropne kolce – dodał przerażony Klemens. Od jakiegoś czasu stał za jeżykiem i przyglądał się kłującym patyczkom na plecach zwierzaka.
Dla ciebie okropne, ja za to bardzo ich potrzebuję. Dzięki nim żaden duży zwierzak mnie nie zaczepia. Jestem bezpieczny.
Miałeś nam coś powiedzieć – przypomniała Gaja.
Ach no tak, zapomniałem. Chciałem wam pomóc i pokazać wam gdzie są dzieci których szukacie.
Mów szybko! – popędzała Gaja.
Pod warunkiem, że będę mógł bawić się z wami.
Z tymi wielkimi kolcami?? – oburzony Klemens aż prychnął.
Oj nie bądź taki srogi kocurze. Dajmy małemu szansę. Przecież nie kłuje tych z którymi się bawi tylko tych, którzy chcą mu zrobić krzywdę. Poza tym pomoże nam znaleźć dzieci.
Jupii! – ucieszył się jeżyk. Zatem chodźcie prędko za mną – i ruszył w kierunku pałacowego dziedzińca. Gdy zbliżali się na miejsce, usłyszeli pokrzykiwania:
Przecież widzisz, że tak nie pasuje! Może spróbuj z drugiej strony. Tak, żeby obie Gaje usiadły na końskich grzbietach. Nie tak, odwrotnie!
Dzieci wraz z rodzicami próbowały rozwikłać zagadkę. Bez jej rozwiązania nie mogli ruszyć dalej. Zaciekawiona Gaja musiała zobaczyć co się tam dzieje, więc ukradkiem zbliżyła się do grupy. Klemens i jeżyk pozostali w swej kryjówce.
..
..
Hi – hi – hi! Wiecie co oni tam robią? – zapytała po powrocie, wchodząc do kryjówki. Sadzają papierową mnie na tekturowym koniku. Takie mają zadanie. Pewnie długo to potrwa – zaśmiała się znowu.
Jeeest! Udało się! Brawo! Idziemy dalej – po chwili dobiegło z dziedzińca.
No cóż, każdy, nawet Gaja, może się pomylić. W każdym razie dzieci w towarzystwie dorosłych ruszyły dalej, w poszukiwaniu kolejnych wskazówek i zagadek. Za nimi nasza dzielna trójka obserwatorów: Gaja, Klemens i jeżyk. Jeszcze przez długi czas wszyscy świetnie się bawili.
O czym kiedyś Wam opowiemy.
Autorka i Gaja z Galin.
6