cytat

Gaja z Galin to blog- bajka, w którym postać o imieniu Gaja opowiadać będzie o swoim życiu w Majątku Galiny i jego okolicach. Poznając jej przygody dzieci dowiedzą się co w lesie szemrze, piszczy i szeleści… . Razem z nią dzieci poznawać będą leśne zwyczaje, nauczą się rozpoznawać zwierzęta, dowiedzą się o czym żabka kumka i co w zielonej trawie piszczy. Posłuchają, co mówi las, pole, łąka i jezioro.

cytat
Świąteczne zaskoczenie.

Zbliżały się święta Wielkiej Nocy. W gospodzie pojawiły się pierwsze świąteczne ozdoby. Na kilka godzin przed przyjazdem gości  przygotowano specjalny wybieg dla puszystych królików. Jak co roku goście dopisali – całymi rodzinami zjeżdżali do Galin. Roześmiane dzieci biegały dookoła. Tylko Gaja zachowywała się inaczej niż wszyscy. Chodziła smutna jakaś, zamyślona.

 

Czy mnie moje kocie oczy nie mylą? Dzieci biegają po gospodzie a ty spacerujesz sama z dala od wszystkich? I dlaczego jesteś ubrana jakby była zima?- Klemens nie mógł zrozumieć zachowania Gai. Gdy tylko spotkał ją przy farmie, zapytał o to, co się z nią dzieje.

 

Nic wielkiego. Musiałam porozmawiać z kimś kto mieszka tu dłużej niż ja – dlatego przyszłam na farmę. Tak wielu spraw jeszcze nie rozumiem… – próbowała wyjaśnić Gaja.

 

Ale co masz na myśli? Zdziwił cię przyjazd dzieci? – Klemens nie rozumiał co Gaja miała na myśli.

 

Skądże znowu! Przyjazd dzieci zawsze mnie cieszy. Chodziło o coś zupełnie innego. Tylko się ze mnie nie śmiej, to ci opowiem – Gaja spojrzała groźnie na kocura.

 

Na moje kocie futro – obiecuję! – dla podkreślenia tego, że mówi prawdę Klemens przyłożył łapkę do swojego serduszka.

 

Było tak.  Tuż przed Wielkanocą przygotowałam swoje zimowe ubranka. No wiesz, czapkę, szalik, rękawiczki…

 

Na kocim pyszczku widać było ogromne zdziwienie.

 

Dlaczego się dziwisz? Dobrze pamiętam, jak w ubiegłym roku właśnie podczas świąt Wielkiej Nocy jeździliśmy na sankach i nartach, lepiliśmy nawet śniegowego królika. Byłam pewna, że i w tym roku tak będzie. Nie wiedziałam, że wszystko zależy od pogody.

 

I ty bidulko myślałaś, że razem z nadejściem świąt spadnie śnieg? Dlatego dzisiaj ubrałaś się jak na wielki mróz? – Klemens upewniał się czy dobrze zrozumiał.

 

No tak. Co innego mogę odpowiedzieć. Przyznaję szczerze, że tak właśnie było. Co mam na to poradzić, że tak wielu rzeczy jeszcze nie wiem. Na szczęście zwierzaki zdążyły już wszystko mi wyjaśnić. Wracam do pokoju zrzucić z siebie te zimowe fatałaszki i biegnę do naszych gości.

 

No! I to jest moja Gaja! – Klemens cieszył się, że wszystko się wyjaśniło i wraca do normalności.

 

I pamiętaj, że zawsze możesz nas o wszystko zapytać. Bo kto pyta – nie błądzi! - 

Ostatnich słów Klemensa Gaja już nie słyszała. Dla niej najważniejsze teraz było, by jak najszybciej znaleźć się wśród dzieci. Biegła ile sił w nogach.

Do przeczytania następnym razem.

Autorka i Gaja z Galin

6
  

Słonecznego dyngusa

Tym razem nie będę nic pisać. Nie chciałabym odwrócić Waszej uwagi od tego co ważniejsze. Od nadchodzących wielkimi krokami Świąt Wielkiej Nocy. A! Zapomniałabym o życzeniach…:)

 

Wspaniałych Świąt Kochani!

Gaja z Galin

4
  

Pouczające wspomnienie…

Zima ma swoje uroki, ma również wady. Jedną z takich wad jest to, że musimy się długo i grubo ubierać. No cóż, jak się chce wyjść na dwór, do swoich przyjaciół, to nie ma wyjścia, trzeba się ubrać i kropka.

W trakcie tych rozmyślań Gaja wsunęła na nóżki zimowe kozaki i ruszyła do swoich przyjaciół. Wychodząc z gospody wpadła na Filemona. Czarny kocur, sąsiad zza płotu, czaił się by wejść do gospody.

- Kocie Filemonie - odezwała się Gaja. Dlaczego tak bardzo chcesz wejść do naszej gospody?

- Bo mi zimno - mruknął kocur nieuprzejmie. A w gospodzie macie taki piękny kominek. Chcę się przy nim ogrzać.

- Przecież masz swój dom, w nim też jest ciepło. Poza tym masz na sobie futerko, które cię ogrzewa. Ja, żeby nie zmarznąć, musze nakładać kurtkę, buty, rękawiczki, czapkę… A ty – nic! Nie narzekaj, masz dużo lepiej ode mnie… .

- Kominek da mi więcej ciepła. Uwielbiam ciepełko. Poza tym w moim domu pani każe mi ganiać myszy. A ja wolę leżeć!

Ledwie skończył to zdanie jak zauważył wychodzącego z gospody Gościa i korzystając z okazji czmychnął do środka.

- Długo tam nie posiedzi - pomyślała Gaja i ruszyła w stronę farmy. Przechodziła obok stawu, gdy przypomniała sobie pewną historię, która wydarzyła się w ubiegłym roku…

Wtedy to, mijając ten sam staw, zauważyła, że coś dziwnego się z nim stało. Wyglądał jakoś inaczej. Podeszła bliżej, potem jeszcze bliżej, aż w końcu stanęła na samym brzegu.

- Jaka dziwna woda. Taka płaska, twarda, nie rusza się w ogóle… .

Kucnęła przy brzegu. Wyciągnęła malutką rączkę i paluszkami dotknęła tego, co jeszcze niedawno było wodą.

- Brrr, jaki zimny!odsunęła szybko dłoń. Chwyciła leżący obok patyk i rzuciła go na lód.  Sunący po lodzie kawałek drewna zatrzymał się dopiero na drugim brzegu.

- O proszę, jaki śliski! Może i ja mogłabym się na nim poślizgać?pomyślała Gaja. Nie zastanawiając się długo, wskoczyła na lód. Chwilę później stała po kolanka w zimnej wodzie.

- Oj Gaju, Gaju. Czy nikt ci nie powiedział, że lód musi być bardzo gruby, żeby móc na niego wchodzić?- skomentował Klemens wyciągając w jej kierunku swoją łapkę. Dzięki niej dziewczynka po chwili stała na brzegu. 

- Ale przecież patyk nie wpadł do wody… – dziwiła się dygocząc z zimna.

- A nie sądzisz, że patyk waży mniej od ciebie? – zapytał Klemens, nie oczekując odpowiedzi.

- Nie czas na rozmowy. Musisz się szybko ogrzać. I koniecznie powinnaś zdjąć te mokre buty.

Posadził Gaję na swoim grzbiecie i szybko pobiegł z nią do gospody.

Na szczęście nic się wtedy Gai nie stało. Zmarzła tylko, ale przy okazji wiele się nauczyła.

Tak, tak drogie dzieci. Teraz już wiem, że bez zgody dorosłych nie wolno wchodzić na lód. Bez względu na to, jak bardzo chcecie się na nim pobawić.

Pamiętajcie o tym także Wy!

 

Do przeczytania następnym razem.

Autorka i Gaja z Galin

4