0 komentarzy
Nowy mieszkaniec galińskiego majątku – miś Gustaw – szybko zadomowił się w naszej wiosce. Zaprzyjaźnił się z Gają, polubił wszystkie zwierzęta. No może nie wszystkie. Konie mieszkające w dużej stajni zadbały o to, żeby Gutek ich nie polubił. Jak tylko zauważyły nieznajomego, pyszczków nie mogły od niego oderwać. Łaskotały go w stópki, próbowały podgryzać za uszko. No kto by to wytrzymał? No kto?
Ciekawe, czemu na mój widok nigdy tak nie reagowały? – Gaja przyglądała się z boku całej sytuacji.
Może dlatego, że nie masz takiego milutkiego futerka jak ja? – odpowiedział z uśmiechem Gustaw.
Może i nie mam futerka, ale za to mam kolorowy płaszczyk, czapeczkę i wiele innych ciekawych rzeczy na sobie! – Gaja oburzyła się myśląc, że Gustaw śmieje się z jej wyglądu.
Najwyraźniej twój płaszczyk nie smakuje im tak jak moje futro – Gustaw lubił droczyć się z małą Gają.
Phi! – Gaja nie zamierzała dalej sprzeczać się z misiem. Naburmuszona ruszyła w stronę wyjścia. Była przekonana, że Gustaw idzie za nią.
O proszę. A gdzież to podział się twój nowy przyjaciel, bez którego nigdzie się ostatnio nie ruszasz? – Klemens jak zwykle musiał być złośliwy.
Nie rozumiem jakim cudem ty łapiesz myszy skoro nie potrafisz zauważyć wielkiego misia. Nie widzisz, że idzie tuż za mną? – Gaja nie miała ochoty na żarty.
Hmm. Być może idzie, ale ubrał magiczną czapkę niewidkę, bo jakby ci to powiedzieć… nie widać go.
Gaja odwróciła się szybko. Oczywiście Gustawa nigdzie nie było.
A to uparciuch. Już ja wiem, gdzie on i to jego mięciutkie futerko jest – pomyślała.
A ty, mój drogi Klemensie, idź sobie gdzie indziej wymiaukiwać te swoje złośliwości. Kto by pomyślał, że jesteś moim przyjacielem – Gaja ruszyła z powrotem w stronę stajni.
Nie musiała długo szukać. Na środku stajni, pod zieloną choinką siedział sobie wygodnie Gustaw. Nie był sam.
Ładnie tak zostawiać mnie samą?
Przecież to ty mnie zostawiłaś wychodząc bez słowa wyjaśnienia ze stajni! – bronił się Gustaw. Wiesz przecież, że jestem tu nowy i nie czuję się bezpiecznie kiedy jestem sam.
Gaja zastanowiła się chwilę. Zrozumiała, że brzydko się zachowała.
Bo to przez to, że się ze mnie śmiałeś… – wydukała zawstydzona.
Ja się śmiałem? Kiedy? Jak? – zapytał zaskoczony misiek.
No jak mówiłeś, że twoje futerko jest ładniejsze od moich ubranek i dlatego konikom bardziej się podoba. – Gaja czuła, że sama nie do końca wierzy w to co mówi…
Oj Gaju… Przecież ja nic takiego nie powiedziałem. Zażartowałem, że moje futerko jest smaczniejsze, tylko dlatego że zastanawiałaś się, dlaczego konie chcą mnie ugryźć a ciebie nigdy nie chciały. Myślałem, że to cię rozbawi…
Gaja zaczęła się śmiać. Po chwili śmiali się oboje.
Jaki ten świat dziwny… Tak łatwo kogoś polubić a tak trudno zrozumieć – pomyśleli.
Nie gniewajcie się na siebie za bardzo:)
Do przeczytania następnym razem,
Autorka i Gaja z Galin
4